7 absurdalnych bonusów, które wypłacano pracownikom w Grecji
Kryzys finansowy w Grecji i jej ewentualne bankructwo to skomplikowana sprawa. Kiedy jednak spojrzeć na to, jak i za co nagradzano tamtejszych pracowników "budżetówki", wytłumaczenie greckiej katastrofy wydaje się o wiele prostsze. Ateny w rozdawnictwie premii i bonusów biją wszystkich na głowę. Oto dowody.
Dodatek za mycie rąk.
Wynosił 420 euro i był pobierany przez prawie dwa tysiące osób, pracowników OSE – greckich zakładów kolejowych. To nic, że firma i bez tego bonusu wymagała od ludzi dbałości o higienę. Czyste ręce okazały się wartością wyjątkowo cenną. Tylko czy na pewno się opłacało, skoro kolejarze znaleźli się w końcu na skraju bankructwa?
Dodatki za punktualność w pracy.
Każdy pracownik marzy o takiej motywacji, by stawiać się w pracy na czas. Zatrudnieni w greckich zakładach autobusów pozamiejskich połączeń właśnie taką premią się cieszyli. Firma wypłacała po 310 euro miesięcznie (wcześniej 600 euro) aż 1790 pracownikom, którzy nie notowali spóźnień.
Dodatek za doręczenie kopert.
Dobrodziejstwo dla greckich urzędników państwowych. Za doręczanie urzędowych kopert do rąk własnych płacono dodatkowo, nawet 290 euro miesięcznie. Z tego gestu państwa korzystało 6800 osób w greckim sektorze publicznym.
Dodatek za rozgrzanie silnika.
Kierowcy pracujący w greckiej komunikacji publicznej mieli się jak pączki w maśle. Tylko za to, że dana osoba przyszła do pracy i rozgrzała silnik samochodu, wypłacano jej extra 69 euro na miesiąc. 300 złotych za przygotowanie pojazdu do jazdy? U nas nikogo nie obchodzi, że w zimie samochód nie może odpalić.
Dodatki za zdawanie samochodu.
To nie koniec profitów w tej branży. Dodatkowo nagradzano także tych kierowców, którzy przyjeżdżali na przystanki punktualnie (310 euro miesięcznie). Z kolei samo zdawanie i przejmowanie autobusów wyceniono na 450 euro miesięcznie. Jeśli podsumować wszystkie dodatki dla kierowców, okazuje się, że w ten sposób mogli uzbierać drugą pensję.To nie koniec profitów w tej branży. Dodatkowo nagradzano także tych kierowców, którzy przyjeżdżali na przystanki punktualnie (310 euro miesięcznie). Z kolei samo zdawanie i przejmowanie autobusów wyceniono na 450 euro miesięcznie. Jeśli podsumować wszystkie dodatki dla kierowców, okazuje się, że w ten sposób mogli uzbierać drugą pensję.
Dodatki za korzystanie z... Darmowej stołówki.
Absurd nad absurdy. Greckie zakłady naftowe wypłacały pracownikom dodatkowe pieniądze, by mogli ponieść koszty korzystania z pracowniczej stołówki. Problem w tym, że stołówka była darmowa… 120 euro miesięcznie lądowało więc w kieszeni “nafciarzy”.
Dodatek za brak windy.
Równowartość 300 złotych – tyle na miesiąc płaciło się w greckiej "budżetówce" tym pracownikom, którzy pracowali na wyższych piętrach bez dostępu do windy.
Greckie bonusy.
To tylko kilka przykładów. Skala zjawiska "rozdawnictwa premii" była w Grecji znacznie większa. Ciekawy był też chociażby bonus dla kobiet, które nie wyszły za mąż przed 30. rokiem życia. Albo dla pracowników wymiaru sprawiedliwości, którzy dostawali prawie 600 euro za to, że skutecznie doprowadzili do końca daną sprawę. To wszystko trochę bawi, ale Grekom z pewnością nie jest do śmiechu. Wielu być może oddałoby zarobione gratisy za to, by dziś uniknąć bankructwa. Ewentualne koszty takiego scenariusza przewyższają wszystko, co lekką ręką wręczyło im państwo.